Forum War Rock Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 1024 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Kostucha
Moderator
Moderator


Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 725 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Czw 17:13, 04 Maj 2006 Powrót do góry

Opowiadanie przedstawia historię, która jest pisana na bieżąco a fabuła sie będzie tworzyc wraz z rozwojem akcji. Na wstępie chciałbym podziękować Yohnemu za pomoc małą na początku Wink Pierwsze dwa rozdziały są napisane dosc dawno. Ale nie było czasu i chęci aby zamieścić. Czas wydania następnych rozdziałów nieokreślony. Od razu również zaznaczę, że może być to kontrowersyjne i mocno skomplikowane opowiadanie lecz zapewne pod koniec bedzie warte przeczytania. Pomysł powstał pół roku temu lecz nei wiedziałem jak go przenieść na papier. Uważam, że przyjęta przezemnie forma wszystkim będzie odpowiadać. Źyczę miłej lektury Wink

PS: Za wszelkie błędy przepraszam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kostucha
Moderator
Moderator


Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 725 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Czw 17:17, 04 Maj 2006 Powrót do góry

1024

Rozdział 1

Skończyło się... Czarny dym oplótł cały ląd aż po horyzont. Nie było nic widać. Wszędzie w koło słychać było głośne krzyki przerażonych kobiet i dzieci. Nagle ziemia zadrżała jeden raz... i drugi... jakby miała za chwilę eksplodować. grunt pod stopami zaczął puchnąć. Z nieba zaczął spadać deszcz krwi. Wiatr groźnie zawiał odrzucając do tyłu mnóstwo ludzi. Już nic nie było łychać prócz huku ziemi.
Nagle wśród wszechobecnego chaosu z nieba wynurzyła się stróżka światła pionowo opadająca na ziemię. Stopniowo się powiększała aż osiągneła rozmiar na tyle duży, aby mogło wejść do niej 100 ludzi. W jej środku nie padał deszcz. Była czysta nie poplamiona krwią. Przerażony Jakub ukląkł na kolana i zaczął się modlić:
- Błagam oszczędź nas panie a spełnię wszelkie twe żądania! Ojcze nasz...
Podczał modlitwy kuba nie zauważył jak z nieba po woli schodzi do niego anioł. Nie zauważył również jak podszedł i usiadł przy nim. Z modlitwy wyrwał go jedynie spokojny i ciepły głos anioła.
- Nie bój się Jakubie. Niezrozumiałe są deecyzje Boże lecz sprawiedliwe. - Jakub z przerażeniem odskoczył nie wiedząc co zrobić. Czuł ciepło anioła lecz nie był pewien czy to mu się śni czy nie- Bóg cię wybrał Jakubie abyś wskazał drogę ludziom. nasz Pan jest miłościwy i chce oszczędzić tych, którzy nie wejdą do tego kręgu światła przed tym co ich czeka. Powiedz Jakubie... Czy wiesz co czeka tych co nie uwierzą Panu?
- Nie wiem... - uspokojony trochę dalej nie rozumiał o co chodzi aniołowi.
- Otórz tych, którzy nie pójdą za prorokiem Pana czeka to. - anioł wskazał pustkę za nim. Lecz Jakub nic nie ujrzał. Po chwili usłyszał przeraźliwy krzyk, który rozdarł ciszę. Po chwili ktoś się odłączył do krzyków, a po kilku sekundach nie dało się nic innego usłyszeć. Jakub wytęrzył wzrok chcąc wiedzieć skąd dobiegają krzyki. Lecz to co ujrzał przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Przetarł oczy z niedowierzaniem i ujrzał bramy z ognia widące w ciemność oraz nieskończony sznurek ludzi w kolejce do wejścia. Wytężając jeszcze troche wzrok zauważył coś przerażającego. Każdy z ludzi w kolejce z kolejnym krokiem do bram otrzymywał przerózne kary cielesne widoczne jedynie na ciele. Zadawała je jakby niewidzialna dłoń. Widać było jak niektóre ciała rozrywają się wręcz i wylew się z nich krew.
Jakub odwrócił wzrok od tego i zwrócił się do anioła.
- Co oni zrobili, że ich to spotyka.
- Oni pokutują swoje winy i to się nigdy nie skończy. Lecz Pan chce oszczędzić ich przed tym. Dać im ostatnią szansę by staneli ku jego boku. Ty będziesz jego głosem na ziemi... ty pokażesz im drogę... ty ich wybawisz....



Jakuba zbudził ze snu dzwoniący telefon. Ciężko wstał i z trudem sięgnął po słuchawkę przecierając oczy.
- Halo? Kuba? Tu Andrzej. - Głos w telefonie był niski i głęboki. - Wybacz, że tak późno dzwonię ale jest sprawa. Wczoraj w okolicach godziny 10 został zamordowany pewien meksykanin mieszkający na lewo w Polsce.
- Tak słyszałem o tym... - Przez głowę by mu nie przeszło że można innemu człowiekowi coś takiego zrobić.
- Nie uwierzysz ale federalni nie mogą sobie z tym poradzić. Ale mam jeszcze ciekawszą nowinę. Otóż szukaj kogoś kto da sobie z tym radę.
- No i co mi do tego. Ja im nie pomogę pracuję w pojednkę.
- W sumie to.... Już cię wybrali i nie masz nic do gadania. Po króte wyjaśnię co otrzymasz w zamian...
Im dłużej Jakub słuchał swojego kolegi tym bardziej nie mógł uwierzyć jego słowom. Po zakończeniu rozmowy chodziła mu już po głowie tylko jedna myśl- "Ty pokażesz im drogę..."


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kostucha
Moderator
Moderator


Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 725 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Czw 17:17, 04 Maj 2006 Powrót do góry

Rozdział 2


Anna Kowalska nie była dzisiaj sobą. Cały dzień czuła jakby jej kariera reportera miałą runąć. Od lat nie dała żadnego dobrego reportarzu. Wyprzedzali ją zawsze inni. Szczególnie nienawidziła za to swojego szefa, który zawsze wysyłał na miejce jedynie najlepszych. A przecierz to ona zakończyła studia z wyróżnieniem. To ona znalazła sposób na stuprocentowe dotarcie do widza. Ale tutaj gdzie pracowała nikt tego nie doceniał. Liczyły się tylko koszty związane z reporterem. Im taniej, szybciej i zwięźlej tym lepiej. Więcej zaoszczędzonych w ten sposób pieniędzy trafi do kieszeni szefa. Nie raz sobie wyobrażała dzień kiedy sama odejdzie z pracy... Lecz gdzie się w tedy zapodzieje? Co ma z sobą zrobić? Jej całym życiem jest dziennikarstwo...
- Aniu! Aniu sluchaj jedziemy niedaleko ulicy Nowogrodzkiej... Szybciej! Żadnych pytań wszystko powiem ci po drodze. - Chciała zaprotestować ale nie miała nic do gadania. Wiedziała co ją czeka jak nie pojedzie
- Dobra już idę czekaj na mnie w wozie.
- Tylko się pośpiesz. To ważne!
Ciekawość ją zżerała i pomimo niechęci w końcu wstała i pobiegła do parkingu. Gdy wyszła z budynku rozejrzała się po okolicy ale po ich vanie nie było ani śladu. Jeszcze chwilę tak stała zanim ktoś ją chwycił silnie za ręke i pociągnął w lewą stronę budynku. Była oszolomiona i dopiero po chwili się zorjentowała, że to jej partner ją ciągnie. Był on wysokim brunetem wiecznie ubranym w czerwoną koszulkę z logiem stacji. Nie był zbytnio umięśniony i raczej nie pociągał Anny, choć zawsze twierdziła, że mógłby być tym kimś... Gdyby tylko nie podchodził tak fanatycznie do tej roboty. Potrafił siedzieć godzinami i czekać na to aż pójdą coś nagrać.
- To będzie materiał historii. Ale oni o tym nei wiedzą!
- Kto? Kto o tym nie wie? I o czym? Jacek powiedz coś więcej. Przecierz nic nie wiem!
- Inne stacje. - Wepchnął ją niezgrabnie do samochodu i szybko zasiadł na miejscu kierowcy.- Właśnie zamordowano jakiegoś meksykanina mieszkającego tutaj nielegalnie.
Jakoś jej to nie przekonało, o tym że jest to materiał historii.
- A czemu ja? Przecierz są inne gwiazdy u nas w stacji...
- Ty bo tylko ty byłaś wolna.
- No dobra. To tylko mi powiedz dlaczego śmierć meksykanina ma być jakaś strasznie ważna...
- To ty nie wiesz kto to chyba był! Sam wielki El Grande!
- Bo wiem kto to...
W tym momencie Jacek ostro przychamował i wlepił wzrok w Annę. Poatrzył na nią z niemałym zdziwieniem. Po chwili westchnął i odezwał się:
- El grande - Ruszył znów vanem- to największy handlarz narkotyków na ziemi w dodatku znany jedynie z pseudonimu. Rządy wszystkich krajó na niego polowały lecz nawet jak go znalazły to nic na niego nie miały. Doprawdy jestem zdziwiony jak moglaś o nim nie słyszeć.
- Dobra... To brzmi sensowniej a dlaczego nikt o tym nie wie tylko my?
- Jakiś anonim do nas zadzwonił i powiedział, że właśnie zabito El Grande przy Nowogrodzkiej po czym się rozłączył.
- I my mamy mu uwierzyć?
- A mamy wybór? - Jacek uśmiechnął się. Był wyraźnie podniecony lecz Anna nie podzielała jego entuzjazmu
- No dobra... To gdzie dokłądnie jedziemy?
- Na cmentarz...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kostucha
Moderator
Moderator


Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 725 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Czw 17:18, 04 Maj 2006 Powrót do góry

Rozdział 3

Cmentarz nigdy nie należał do miejsc lubianych przez Jakuba. Na cmentarz sprowadzały go zawsze tylko nieszczęścia lub sprawy służbowe. Nie odwiedzał nawet grobów rodziców. Nie wiedział dokłądnie czemu. Niejednokrotnie szedł na cmentarz sprawdzić czy miejsce spoczynku rodziców jest zadbane. Lecz zawsze przed wejściem dopadał go niewyjaśniony strach. Nierozumiał go lecz zawsze zawracał i szedl do kościoła. Tak było zawsze. Ale teraz miejsce wiecznego spoczynku wzywało go z innego powodu.
Zanim wszedł na cmentarz postał chwilę przed główną bramą i się namyślał. Lecz już nie mógł zrezygnować bo zauważył z daleko idącego do niego policjanta. Nie widząc innego rozwiazania wyszedł mu na spotkanie.
- Dzień dobry. Pan Jakub Zieliński jak się nie mylę? Jest pan prywatnym detektywem? - Policjant był muskularnym młodym człowiekiem. Na twarzy było widać bliznę po postrzale. Lecz mówił nad zwyczaj przyjacielsko.
- Już nie takim prywatnym...
- Hehehe... Racja. Ale nie pożałuje pan. Może mi pan ufać.
- Prawdę mówiąc to nie widzę w tym nic niezwykłego prócz tego, że nie widziałem jeszcze tak zmasakrowanego ciała.
- No tak. Musi pan to zobaczyć sam.
- Prawdę mówiąc to wolałbym się obejść bez tego...
Policjant przez chwilę zamilkł jakby przymyślając co ma powiedzieć. Po chwili odrzekł:
- Mam nadzieje, że nie przeszkadza panu, że zbudziliśmy pana tak z rana? Jest pan jedynym człowiekiem, który moze nam pomóc. Naprawdę.
- Nie i tak nie spałem, ale nie wiem czy w czymś pomogę.
- Napewno się pan przyda proszę za mną.
Jakub był trochę przerażony perspektywą przejścia przez cmentarz nocą. Ale było już za późno na odwót. Teraz mógł już isć tylko naprzód przed neiznajomym policjantem


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
*Snip3r666*
Major
Major


Dołączył: 26 Lut 2006
Posty: 654 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Czeladź

PostWysłany: Czw 17:32, 04 Maj 2006 Powrót do góry

Juz mnie wciągło Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kostucha
Moderator
Moderator


Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 725 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pią 22:25, 12 Maj 2006 Powrót do góry

Rozdział 4

Na szczycie obok cmentarza postać ubrana na czarno przyglądała się idącym dwóm osobom. W pokrwawionych rękach trzymała krótki miecz z dziwnej czarnej stali. Jej twarz była przykryta kapturem. Kiedy dwie osoby zniknęły pomiędzy drzewami postać wyszeptała:
- 1024... I zacznę dzieło...
Po tych słowach postać rozpłyneła się w powietrzu.

Jakuba przeszedł dreszcz. Miał wrażenie, że słyszał szept lecz nikogo w koło nie widział. Ponadto jego kompan nawet nie przystanał wiec Jakub uznał, że musialo mu się to zdawać. Lecz liczba, którą wydawała mu się, że słyszy robiła na nim kolosalne wrazenie z niezrozumiałego powodu. Niewiedząc co to do końca ma znaczyć postanowił zwyczajnie o tym nie myśleć i zając się w 100% przymusowemu śledztwu.

Policjant nie zabardzo wiedział jak nawiązać kontakt z genialnym detektywem. Wiedział, że jego ten którego oprowadza bez wątpienia należy do najinteligentniejszych i najbystrzejszych ludzi świata. Ponadto na całym globie znane są jego niekonwencjonalne, acz skuteczne, metody śledcze. Wszystkie gazety wymieniają go pośród wszystkich naj tego świata. Zagubiony policjant zupełnie nie wiedział jak mu przekazać informacje ani choćby jak nawiązać konflikt. Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Idzie w parze z najlepszym detektywem świata! Chcąc przerwać tą przygnębiającą ciszę wkońcu odezwał się nieśmiale:
- Przepraszam, ale witajac sie z panem nawet się nie przywitałem. Sprawa jest tak neizwykła... że straciłem całkowicie głowę. A wiec jestem Filip Dendralski.
- Ja jestem jak już pan wspomniał Jukub. Proszę mi mówić po imieniu.
- Mi równierz.
- A wiec Filipie ile nam zostało do celu naszej podróży?
- Prawdę mówiac to już za rogiem.
Filip czuł wyraźną satysfakcję z tego, że udalo mu się wkońcu nawiązać kontakt z geniuszem. Żałował tylko, że tak późno spróbował bo widać, że Jakub był równie przyjecielski co inteligentny. Przypomniał sobię również jak blisko jest miejsca zbrodni. Ledwie 50 metrów dzieliło go od tego straszliwego widoku. Cel się zbliżał a Filip odczuwał coraz większy niepokój. "Bądź twardy, pamiętaj kto kolo ciebie jest!". Młody policjant jak pomyślał tak zrobił i pewnie wszedł za róg i niemal natychmiastowo się zatrzymał słysząc odgłos przewracania się za nim.
- O mój Boże!
Spojrzał w tył i ujrzał najodważniejszego człowieka na kolanach...







PS:Długa przerwa spowodowana brakiem czasu. Będe pisał w miarę możliwości.... Whatever... Smile Trzymać kciuki za moją rekrutację Blue_Light_Colorz_PDT_42


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kostucha dnia Sob 21:38, 13 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Sudi
Mł. Chorąży
Mł. Chorąży


Dołączył: 26 Lut 2006
Posty: 192 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zabrze

PostWysłany: Sob 11:25, 13 Maj 2006 Powrót do góry

W lepszym momencie niemogłeś zakończyć rozdiał Confused .Nielubie tego jak mnie wciąga dzieje sie coś ciekawego i tu bum koniec.Czekam na 5 rozdział i myśle że będzie najlepszy z tych narazie Smile BRAWO DLA KOSTUCHY!!.Moim zdaniem piszesz ciekawsze rzeczy niż barthus może do opowiadania wrzucisz użytkowników naszego forum??


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kostucha
Moderator
Moderator


Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 725 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Sob 22:18, 13 Maj 2006 Powrót do góry

Rozdział 5

Jacek był niewiarygodnie podniecony. Jeszcze nigdy nie został przydzielony do czegoś tak wielkiego. Jego praca nie przynosiłą mu żadnej satysfakcji prócz jednej- widoku młodej i pięknej Anny. Nigdy nie miał jakiegoś spiskowego materiału z podtekstami o którym mażył. Lecz na mażeniach się kończyło... Aż do dziś. Gdy zawołał go szef do swojego biura Jacek miał zle przeczucia. Lecz podczas rozmowy wszelkie jego wątpliwości się rozwiały. Był przekonany, że to historyczny materiał. Lecz szef nie podzielał jego entuzjazmu. Ale Bob Kaliński zawsze był sceptyczny i żadko kiedy ufał źródłom. Raz przynosiło mu to oszczędności raz klęski. Jacek doskonale o tym wiedział tak jak o tym, że na te neipotwierzone źródła wysyła mało znanych reporterów. Teraz czuł, że sława jest niedaleko.
- Jacek czy mógłbys mi powiedzieć łaskawie co ma wspólnego cmentarz z handlarzem narkotyków?
To pytanie wyraźnie wyrwało Jacka z zamyślenia. Spojrzał na Annę i przeszła go fala gorąca. "Tak inteligenta i tak seksowna"... Zapomniał o pytaniu i o prowadzeniu vana. Anna nagle wrzasnęła wskazując palcem coś na drodze. To co pokazywała okazało się bramą cmentarza, na którą by wjechali gdyby nie to, że mają tak świetne hamulce w vanie.
- Ty idioto! Mało byś nas nie zabił
- Przepraszam ale twoje pytanie mnie zmusiało do myślenia...
- Szkoda, że nei myślisz szybciej... Mam nadzieję, że chociaż znalazłeś odpowiedź.
- Prawdę mówiąc to nie zabardzo. Sądze iż ten kto tego dokonał chciał pokazać, że i oni muszą trafić na cmentarz a zabijając go właśnie w tym miejscu pokazał jak szybko powinno to nastąpić.
- Ciekawe... Ale mało prawopodbne. Musiałby to zrobić całkowity psychol. A co zatym idzie nie dostałby się on w pobliże tak zapewne pilnie strzezonego gościa.
To, że Anna go zakwestionowała to nie zadziwiło Jacka... Wogóle się nei zastanowił nad odpowiedzią. Poprostu kidys czytał książkę o dziwnych morderstwach i tam był opisany podobny przypadek. Teraz udawał, że się namyśla. Każdą chwilę przeznaczał na to aby spojrzeć na nią ukradkiem. Wkońcu odrzekł niezbyt przekonanym głosem.
- Pewnie masz rację. Najlepiej zrobimy Jak tam wejdziemy i sami się przekonamy. Tylko musimy to tak zrobić aby nikt nas nie widział.
- Nikt znaczy kto?
- Napewo jest tu mnóstwo policji. A oni zapewne nie będą chcieli nas wpuścić dopóki sami nie ustalą co tu się stało.
- Pięknie... Będe czaiła się na cmentarzu. W srodku nocy... Nie mogłam lepiej tego sobie wyobrazić.
- Spokojnie już wschodzi słońce.
- Mniejsza. Wchodźi prowadź.
- A więc proszę zamną.
Jacek chwycił za swoją niezawodna kamerę i ruszył pewnie naprzód. "Wbrew pozorom widok wchodzącego słońca na cemtarzu potrafi być piękny"


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kostucha
Moderator
Moderator


Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 725 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Czw 14:00, 18 Maj 2006 Powrót do góry

Rozdział 6

- O mój Boże!
Jakub z przerażeniem patrzał się na to co zobaczył. Wszyscy w koło wlepiali w nigo oczy ale on zupełnie nie zwrócił na nich uwagi. Cała jego świadomość była pochłonięta jednym- interpretacji tego co zobaczył. Na zdjęciu wyglądało to jak zwykle morderstwo. Lecz to było tylko zdjęcie. Tutaj tak jak sie spodziwał ujrzał więcej szczegółów. Lecz czy szczegółem można nazwać to co tu się stało? Od razu było widać, że żaden człowiek nie jest w stanie tego zrobić. Nawet grupie ludzi zajęło by to mnóstwo czasu. Pozatym żaden człowiek nigdy by tego nie zrobił, nie ważne jak bardzo byłby okrutny. "Trudno jest to nawet opisać słowami". Po ochłonięciu i przyzwyczajeniu się do okropnego widoku mógł w końcu na wpół spokojnie rozejrzeć sie w koło.
Wszedzie było mnóstwo ludzi w niebieskich mundurach.Wszystko było ogrodzone żółtą tasmą z napisem "Policja". Tuż przed grobowcem leżała ofiara cała we krwi. Krew wokół niego utworzyła dziwny wzór przypominający połacznie gwiazdy, koła, trójzębu i ognia. To zupełnie nic Jakubowi nie mówiło. Nigdy się nie spotkał z tym symbolem. Dodatkowo rozmiary tego utworzonego z krwi symbolu były tak wielkie, że wręcz przeczyły temu aby mógł dokonać tego człowiek. Lecz to nie było tym co zdziwiło go najbardziej, bo gdy spojrzał w górę ujrzał na wysokim na 20 metrów słupie obok grobowca wiszącą skórę z pleców ludzkich! W tej chwili jego przerażenie ustapiło miejsca zdziwieniu. Próbował sobie wyobrazić jak dokonano morderstwa. Co tu się wydażyło. Lecz to było sprzeczne logice. Żadne z wyjasnień jakie wymyślał nie mogło mieć miejsca.
- Cześc Kuba, może byś wstał? - Przed Jakubem stał wysoki mężczyzna z siwymi włosami. Miał przenikliwe zielone oczy, które dobrotliwie patrzały na Jakuba. Meżczyzna wyciągnał rękę aby pomóc Jakubowi wstać.
- Andrzej co tu sie... co to... jak... O co tu moze chodzić?
- Nie mam pojęcia... Wszyscy uznali, że tylko ty możesz to wyjasnić. Ale jeszcze nie widziałeś wszystkiego. Filipie, jeśli mogę cię prosić to zostaw nas na chwilie samych dobrze?
- Oczewiście komendancie. jak coś to będę w pobliżu.
- Dobrze.
Kuba podążył za Andrzejem, który szedł wprost na grobowiec. Idąc myślał na temat tego co go spotkało dzisiejszego dnia, jak jego sytuacja zmieniała się od początku dnia. Wszystkie wydarzenia przeminęłu przed oczyma w kilka sekund. Lecz dalej nie mógł znaleźć rozwiazania tej sytuacji. Czuł równierz narastajacy niepokój. Gdy tak szedł zamyślony spojrzał na grobowiec w kierunku, którego szli i aż zamarł.Na tabliczce widniała liczba 1024.




PS: Sądzę, że początek tego opowiadania wyjątkowo mi nie wyszedł. Nie czuć napięcia sytuacji związanego z okryciem miejsca zbrodni. Ale nadal mam nadzieję, że i tak się wielu osobom spodoba. Very Happy Miłego czytania Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sudi
Mł. Chorąży
Mł. Chorąży


Dołączył: 26 Lut 2006
Posty: 192 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zabrze

PostWysłany: Czw 16:59, 18 Maj 2006 Powrót do góry

Mi sie podoba i ciekawi mnie co znaczy te 1024


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość





PostWysłany: Czw 17:15, 18 Maj 2006 Powrót do góry

Sudi napisał:
Mi sie podoba i ciekawi mnie co znaczy te 1024


1mb Very Happy
Kostucha
Moderator
Moderator


Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 725 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pią 14:16, 19 Maj 2006 Powrót do góry

Rozdział 7


"Nie wiarygodne z kim ja się zadaję... A mama ostrzegała przed mężczyznami". Anna szła za Jakubem, który najwyraźniej zapomniał już o tym, że przed chwilą prawie stracił życie. "No tak, liczy się materiał". Jacek był idealnym kandydatem na taniego kamerzystę. Brał mało pieniędzy, a dużo kręcił. A dodatkowo zadawał mało pytań, no i nawet nie oczekiwał odpowiedzi. Poprostu chciał tylko kręcić. Niestety nie zarażał swoim optymizmem innych. Teraz to by się przydało Annie bardzo bo nie widziała sensu chodzenia o 5 rano po ogromnym cmentarzu w zamierzeniu znalezienia ciała zmarłego dilera. Ale cuż, to jest jej praca i musi być cierpliwa.
- Mówiłeś, że będzie tu mnóstwo policji... Jakoś nie widzę nawet jednego.
- Na pewno wszyscy są skupieni w jednym miejscu.
- I robią sobie ognisko, tak?
- Tak i pieką kiełbaski...
- Super... O tym marzyłam.
- Ja też. Spokojnie nie przejmuj się, zaraz ich znajdziemy.
- Ja się nie przejmuję tylko denerwuję. O mało nas przed dziesięcioma minutami nie zabiłeś a teraz spokojnie idziesz przez cmentarz.
- Potem będziesz mi dziękować...
- Szczerze w to wątpie
- Czekaj! Ciiii teraz... Zachowuj się cicho i idź za mną.
Anna spojrzała przed siebię lecz nic nie ujrzała. Natęzyła słuch lecz równierz nic do niej nie dotarło. Postanowiła więc wejść za jackiem w krzaki.
- Coś zobaczyłeś?
- Tak!
- Co?
- Zaraz się przekonasz. Choć za mną w górę wzgórza.
- Dobra prowadź.
Razem z Jackiem ruszyli powoli. W niecałe 3 minuty dotarli na najwyższy punkt wzgórza, skąd był dobry widok na cały cmentarz. Jacek wskazał jej niewyraźne w ciemności kształty ludzi tuż za następnym zakrętem koło uliczki, którą szli. Ania dokładnie przyglądnęła się sytacji. Wszystko było ogrodzone żółtą Taśmą i wszędzie było mnóstwo policji. Nie było szans aby ktoś bliżej podszedł. Po raz pierwszy doceniła instynkt Jacka. Tu gdzie stała było najlepsze miejsce aby podziwiać to co się działo w dole. Jeszcze raz przeglądneła wzrokiem w kierunku ciała. Gdy wreście je ujrzała aż się przewróciła...
- Co ci jest?!
- Ten symbol... To... Nie możliwe... To nie może być prawdą
Jeszcze raz spojrzała na to co ujrzała. El Grande leżał w wyrysowanym krwią wielkim tajemnym symbolu apokalipsy...


PS: Wydaje mi się że 1024 ma wiele znaczeń tutaj Blue_Light_Colorz_PDT_42


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xSAMURAJx
Kapral
Kapral


Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 98 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: częstochowa

PostWysłany: Pią 19:12, 19 Maj 2006 Powrót do góry

Zarombiste Smile Jestem pełen podziwu .Trzeba mieć łeb do takich tekstów, naprawdęWink będą dalsze części ??


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
snajper137
Porucznik
Porucznik


Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 464 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 19:25, 19 Maj 2006 Powrót do góry

duzo jeszcze tych rozdzialow bo wciaglo Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kostucha
Moderator
Moderator


Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 725 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pią 21:31, 19 Maj 2006 Powrót do góry

Rozdział 8


"1024!? O co tu chodzi?" jakub zupełnie się pogubił w sytuacji. Już nie wiedział nawet co ma myśleć. Lecz tym razem postanowił się opanować.
- Ej Kuba czemu stanąłeś?
- Zamyśliłem się... Ale niestety nic mi nei przyszło do głowy.
- Szkoda... No cuż, to zapraszam do środka.
Andrzej zapraszającym gestem dłoni wskazał wejście do grobowca. Jakub pomimo wątpliwości wszedł do środka. To co ujrzał całkowicie odbiegało od tego co się spodziewał. Na ścianach widniały sceny z Biblii. Na środku nie był sarkofah lecz otwarty, a w jego środku były jedynie widoczne ślady krwi. Gdy spojrzał na sufit ujrzał dziwny rysunek namalowany czerwoną farbą. Oto Pentagram spalał się a z jego dymu wyrastał przedziwny znak, który widział na zewnątrz.
- Widze, że jesteś równie zaskoczony co ja.
- To jest najdziwniejszy grobowiec jaki dane mi było widzieć.
- Co lepsze, z tego co wiemy nikt tu nie zaglądał od... Kiedy istnieje...
- Tak? - jakub nie krył zdziwnienia. Sądził, że każde grobowce są co powien czas czyszczone i odnawiane- Czyli od kiedy i czemu?
- Ani tego, ani tego nie wiemy. Co lepsze w architekturze zewnętrznej można ujrzeć style z różnych czas... Romański... Gotycki... Współczesny...
- W istocie wygląda ładnie.
- Takich budowli jest... Można by powiedziec mało.
- Da się domyśleć. A wiadomo nam kto tu leżał.
- Nie ma żadnych papierów... Moze byśmy wiedzieli gdyby był właściciel. Ale chyba poszedł się przejsć...
Andrzej wskazał na ziemię za sarkofagiem. Widniał tam tekst. jakub przeczytał dokłądnie co tam jest napisane.

Dwóch rycerzy zasiądzie do boju
Jeden stanie po stronie dobra, drugi zaś zła
Krwawa kosa i czarny miecz
Tarcza światła i Biały miecz
Walka będzie długa i pełna ofiar
Lecz nikt nie ucierpi
Ofiarami padną Ludzie na ziemi
A owocem stanie się początek

- Co to może oznaczać.
- Nie mamy pojęcia ale spójrz tu. - Jakub spojrzał za ręką swojego towarzysza i ujżał kolejne malowidło wśród innych z Biblii. Lecz to się wyróżniało. Bo był pewny, że zdarzenie które ujrzał nie miało miejsca w Biblii. Oto biły się dwie osoby wymienione w wierszu a ze stykających się mieczy spływała krew wprost na krzyż będący w ogniu.
- I znowu nic nie rozumiem...
- Przyjżyj się dokładniej... Tuż pod krzyżem
Jakub spojrzał i ujrzał kawałek tekstu.

A śmierć go czarna zabierze
A wokół niego złowrogi symbol
Powolną smierć rozdawał
Długo jego męki będą trwać.


PS: Poetą nie jestem ale mam nadzieję, że chała nie wyszła Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)